Czy Strzelecki zbudował dwór w Koszutach?

28 października 2023 udostępnij

Na początku października Muzeum Ziemi Średzkiej „Dwór w Koszutach” otworzyło Pokój Pana – Gabinet Pawła Edmunda Strzeleckiego, który wszedł w skład stałej ekspozycji „Mała siedziba ziemiańska w Wielkopolsce na przełomie XIX i XX wieku”. O nowym pokoju i związkach Strzeleckiego z Koszutami z dyrektorem Jackiem Piotrowskim rozmawiała Hanna Sowa
To krótki czas, ale z pewnością można już określić, jakie jest zainteresowanie nowym pokojem we dworze?
Zainteresowanie jest duże, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. To z pewnością efekt relacji z otwarcia gabinetu i wywiadu w regionalnej i ogólnopolskiej telewizji. Rzeczywiście, okazuje się, że ludzie to oglądają. Przyjeżdżając tutaj, wiedzieli, że odbyło się tu uroczyste otwarcie gabinetu Strzeleckiego. Bardzo nam też pomogła pogoda, ciepła jesień. Wtedy ludzie chętniej przyjeżdżają zwiedzać.
Ile czasu trwało przygotowanie gabinetu i jakie były koszty tego przedsięwzięcia?
Pani Maria Thiele, inicjatorka całego przedsięwzięcia, przyjechała do nas dziewięć lat temu. Wtedy zaczęły się pierwsze działania. Zaczęliśmy gromadzić sprzęty i poddawać renowacji meble, które miały stanąć w gabinecie. W 2018 roku odbył się remont pokoju, wymiana podłogi, sztukateria na suficie, tapetowanie, oprawa kominka, wybicie drzwi do pokoju kredensowego. Później nastąpiła przerwa ze względu na pandemię i sprawy osobiste pani Thiele, ale ostatecznie okazało się, że z otwarciem gabinetu świetnie wkomponujemy się w obchody Roku Pawła Edmunda Strzeleckiego. Jeśli chodzi o koszty, to kwota rzędu 60-70 tysięcy.
Co zwiedzający zobaczą w Pokoju Pana?
Gabinet Pana Domu nareszcie jest w miejscu, gdzie faktycznie historycznie znajdował się gabinet. Dotychczas funkcje gabinetu pospołu z sypialnią pełnił pokój obok Pokoju Pani. Ale to było nienaturalne, bo po pierwsze sypialnia raczej nie powinna być gabinetem, a po drugie już z całą pewnością gabinet nie był tak usytuowany, żeby ludzie z zewnątrz wchodzili do przestrzeni prywatnej. Gabinet, w którym się teraz znajdujemy, ma osobne wejście z zewnątrz, przez które do właściciela przychodzili ludzie z folwarku, interesanci. Siłą rzeczy on sam potrzebował też osobnego przejścia z przestrzeni biurowej do prywatnej i to nie bezpośrednio, ale przez pomieszczenie kredensowe. I tak właśnie teraz jest. Gabinet trzeba było urządzić w biuro z przełomu XIX/XX w. Jest tu więc m.in. XVII-wieczna sekretera, neorenesansowy inkrustowany stół, pełniący funkcję biurka, na którym znajduje się m.in. teodolit z końca XIX w. Takie gabinety zawierały w swoim wyposażeniu również elementy, które były związane z zainteresowaniami pana domu, z jego hobby. Dlatego stoi tutaj szafa na broń – oryginalna, XVIII-wieczna, która wróciła na swoje pierwotne miejsce.
A jeśli chodzi o rzeczy związane z Pawłem Edmundem Strzeleckim?
Mamy tutaj dwa portrety Strzeleckiego – kopię autorstwa Pawła Kotowicza, artysty plastyka z Krakowa oraz rysunek – kopię dagerotypu, którego oryginał znajduje się w Australii – autorstwa Bartosza Gorczycy ze Środy. Mamy dwie mapy Australii. Od pani Thiele otrzymaliśmy też oryginalny instrument Aborygenów – didgeridoo, naczynia wydrążone z drewnie, bumerangi i pałeczki do grania. Jest tu też popiersie Adyny Turno, miłości Strzeleckiego. Na stole figurka Tadeusza Kościuszki, którego imieniem Strzelecki nazwał górę w Australii oraz edycja książki jego autorstwa pt. „Nowa Południowa Walia”.
Przybędzie coś jeszcze?
Tak, chcemy stworzyć taką ekspozycję, dzięki której będzie można zilustrować kolejne etapy życia podróżnika. Na przykład nie mamy nic z jego niezwykłej pomocowej działalności podczas czasu głodu w Irlandii. Wiemy też, że realizował misję królowej Anglii w czasie wojny krymskiej. To są bardzo ciekawe tematy.
Paweł Edmund Strzelecki to nieco zapomniana w Polsce postać. Koszuty tę postać odkurzą?
Strzelecki nie był specjalnie doceniany przez jemu współczesnych Polaków. Był doceniany w Anglii, tym bardziej w Australii, w Ameryce Północnej czy w Irlandii. Ale w Polsce nie. Wzięło się to z tego, że nie angażował się w powstania narodowe – ani fizycznie, ani politycznie. Polacy mieli mu to za złe. A z kolei jego odkrycia naukowe, jego podróże Polaków w tym czasie specjalnie nie interesowały. Znamienne jest to, że miał dobre relacje z Edwardem Raczyńskim, który też nie był specjalnie lubiany. I to niedocenienie się niestety poniosło przez kolejne lata i kolejne pokolenia – dlatego został zapomniany.
Podsumowując Rok Pawła Edmunda Strzeleckiego, uważam, że to postać, która antycypuje nową formę polskości na emigracji. W tej chwili żyjemy w czasach globalizacji, kiedy przemieszczanie się z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent nie stanowi już żadnego problemu. Emigracja współczesna jest dzięki temu o wiele bardziej związana z Polską niż kiedyś. Jesteśmy obywatelami świata, nie zapominając o swoim pochodzeniu. I Strzelecki taką formę życia nam przepowiedział.
Na koniec proszę przypomnieć, jaki związek z Koszutami ma osoba Pawła Edmunda Strzeleckiego?
To jest główny pretekst tej ekspozycji. Dziadek Pawła Edmunda – Józef Strzelecki – był dzierżawcą niedalekiej wsi Runowo. Wieś Koszuty kupił w roku 1740 za kwotę 44 tys. 500 zł. Ale tu były jakieś kłopoty finansowe, Józef niestety w tym czasie umarł, po jego śmierci syn sprzedał majątek Józefowi Zabłockiemu. To cała historia Strzeleckich w Koszutach. Ale jest jeszcze coś… Nie wiemy, kto tak naprawdę zbudował ten dwór. Dotychczas uważano, że zbudowano go w roku 1760 r. – roku, w którym Zabłocki kupił wieś. Jednak w tym czasie budowano już inaczej. Ta barokowa forma na tamte czasy była już mocno przestarzała. W sensie architektury usytuowalibyśmy go w latach 1740-45. Jest więc taki cień koncepcji, że dwór zbudowali Strzeleccy, ale przeinwestowali. Stąd te problemy finansowe i w końcu sprzedaż majątku. To na razie brzmi sensacyjnie, ale ubarwia tę naszą opowieść o związkach dworu ze Strzeleckimi. Może kolejni badacze znajdą na to dowody w archiwach.

 

Gazeta Średzka nr 43/1463 z dn. 26.10.2023